O tym, czym jest i nie jest home staging pisaliśmy w poprzednim artykule. Dzisiaj opowiemy, jak przygotować nieruchomość do sprzedaży bądź najmu w modelu „better done than perfect”. Nie mamy oczywiście na myśli, że perfekcjonistyczne podejście do home stagingu jest z gruntu niewłaściwe. Zostawiamy to jednak osobom, które zajmują się tym zawodowo i z pewnością znają więcej sztuczek i mają lepsze wyczucie niż osoby bez profesjonalnego przygotowania. Zatrudnienie takiego specjalisty (bądź specjalistki) warto rozważyć, jeśli zwyczajnie brakuje nam czasu by zrobić to samemu lub nieruchomość warta jest szczególnego dopieszczenia.

Dla wszystkich, którzy postanowią sami zmierzyć się z tematem wciąż pozostaje spore pole do zwiększenia sobie możliwości na szybszą i bardziej zyskowną sprzedaż bądź wynajem.
Wystarczy trzymać się kilku podstawowych zasad.


Musi być czysto


Mówienie o tym, że mieszkanie musi być posprzątane wydaje się być truizmem i banałem. Jednak nawet w tak stosunkowo prostej czynności czają się szczegóły, których niedopilnowanie zabierze naszej nieruchomości kilka punktów za wizerunek.
Taką pułapką potrafi być choćby sprzątanie po remoncie. Pył gipsowy potrafi długo zalegać w różnych miejscach i pojawiać się zupełnie niespodziewanie, na przykład wydmuchany przez silniejszy przeciąg. Zanim więc ochoczo przystąpimy do sprzątania na mokro, dobrze jest dokładnie odwiedzić wszystkie zakamarki końcówką odkurzacza. Jeśli pył jest wyjątkowo uporczywy, warto umyć podłogi 2 razy. Smugi na podłodze potrafią być widoczne pod światło nawet na zdjęciach i może to pozostawić pewien niesmak w skądinąd świeżym i czystym wnętrzu. 
Szczególną uwagę warto poświęcić kuchni i łazience, często właśnie te miejsca są wyznacznikiem czystości (i jakości) mieszkania. Nawarstwiony kamień czy tłuszcz mogą wydawać się nie do pokonania, głównie w starszych mieszkaniach. Uzbrojenie się we właściwe środki czyszczące potrafi jednak zdziałać prawdziwe cuda, i to bez konieczności nadmiernego szorowania. 


Musi być porządek (i przestrzeń)


Porządek i czystość pozornie wydają się być tożsame. W istocie są to jednak dwa różne pojęcia. Nawet lśniąco czyste mieszkanie może stworzyć wrażenie bałaganu, jeśli elementów wystroju jest zbyt wiele, nie pasują do siebie lub są niewłaściwie umiejscowione. Podzielmy te elementy na dwie grupy: meble i dodatki.W przypadku mebli bezpiecznie trzymać się niezbędnego minimum oraz pilnować, by ustawienie pozostawiało możliwie dużo wolnej przestrzeni do poruszania się. Kiedy zadbamy już o meble, warto na spokojnie rozejrzeć się i pomyśleć, gdzie w standardowym mieszkaniu znajdowałby się jakiś dodatkowy element. Może być on czysto dekoracyjny lub posiadać jakieś praktyczne właściwości. Trzymajmy się jednak zasady, że im mniej tym bezpieczniej. Bogactwo elementów w danym wnętrzu powinno wzrastać proporcjonalnie do umiejętności wnętrzarskich osoby, która to wnętrze wyposaża. 


Musi pachnieć


Zapach to jeden z mniej docenianych elementów odbioru wnętrza, głównie z uwagi, że zwyczajnie go…nie widać. Jednak po przejściu przez próg to właśnie zapach będzie tworzył pierwsze wrażenie dla każdego potencjalnego najemcy czy kupującego. Warto tu na wstępie zaznaczyć, że nieprzyjemnego zapachu nie da się przykryć żadnymi sztuczkami ani specyfikami. Oszukamy w ten sposób tylko sami siebie, bo nasz nos najpewniej już zdążył po części przywyknąć do tej specyficznej woni. Najpierw trzeba więc usunąć źródło przykrego zapachu, którym najczęściej jest któryś z odpływów kanalizacyjnych, toaleta lub niezbyt czysty fragment kuchni lub łazienki. Dopiero po zadbaniu o te elementy i dokładnym umyciu całości możemy zastanowić się, czy warto w warstwie zapachowej jeszcze coś dodawać. Popularne metody na uzyskanie „domowej” atmosfery to prażenie ziaren kawy lub podpiekanie bułek w piekarniku przez kilka minut. Najważniejsze jednak, by wrażenie które chcemy uzyskać odpowiadało charakterowi wnętrza i grupie docelowej. Warto też zadbać, by w swoich wysiłkach nie przesadzić – nie chcemy przecież, by osoby odwiedzające nieruchomość węszyły podstęp w naszych zamiarach 😉


Musi być neutralnie


Neutralność, czy też depersonalizacja, w tym wypadku oznacza taką aranżację, która może spodobać się jak najszerszemu gronu osób.Coraz więcej osób to rozumie, ale wciąż zdarzają się przypadki, gdzie właścicielom mieszkań trudno jest pogodzić się z faktem, że nie oni będą mieszkali w tej nieruchomości. Dotyczy to zwłaszcza mieszkań, w których właśnie wcześniej sami mieszkali. Ukochana kolonialna komoda czy steam-punkowa rzeźba niekoniecznie będą pasowały do reszty wystroju (i upodobań najemców), dla dobra sprawy lepiej więc zawczasu je usunąć.Dobry wyznacznikiem „neutralności” będzie tu wzornictwo IKEI, nie trzeba jednak kurczowo trzymać się asortymentu tej jednej sieci.


Musi być kolorowo (ale bez przesady)


Jeśli mieszkanie zaprojektowane w odcieniach bieli i szarości zarzucimy równie monochromatycznymi dodatkami, to w takim wnętrzu niewiele się zmieni. Warto więc wykorzystywać akcenty kolorystyczne, pamiętając jednocześnie, by paleta barw nie była zbyt bogata, bo stąd już krótka droga do wizualnego bałaganu. 


Musi być…życiowo


Same świeczki i sztuczne kwiaty nie wystarczą, by w pełni poczuć atmosferę urządzonego mieszkania. Warto dorzucić kilka elementów, które tchną życie w każdą przestrzeń, a które wszyscy mamy w swoich mieszkaniach lub możemy tanio kupić. Może to być na przykład:

  • butelka wina i kieliszek
  • kilka książek
  • czasopisma
  • poduszki dekoracyjne
  • perfumy w łazience
  • ręcznik – najlepiej w jednolitym kolorze

Takie elementy pozwolą wczuć się w atmosferę wnętrza. W mieszkaniu z rynku wtórnego można czymś takim odwrócić nieco uwagę od tych części mieszkania, które lata świetności mają już za sobą, a których renowacja bądź wymiana wiązałaby się już z dużymi nakładami finansowymi. 


Ilość powyższych reguł i rzeczy o których należy pamiętać może być dla niewtajemniczonych przytłaczająca, nawet jeśli jest to zbiór najprostszych i najpewniejszych praktyk w home stagingu. Zainwestowanie odrobiny czasu w zapoznanie się z tego typu praktykami może jednak szybko się zwrócić.  Wtajemniczeni z kolei niechaj potraktują powyższe informacje jako swoiste repetytorium. Ostatecznie zasady są po to, żeby je łamać – ale tylko kiedy te zasady wystarczająco dobrze znamy 🙂